Biura Pantaenius

* Pantaenius UK Limited is authorised and regulated by the Financial Conduct Authority (Authorised No.308688)

Logowanie dla właścicieli łodzi i jachtów
This service is currently not available. Please try again later.
Jesteś skipperem lub czarterowiczem?

Ponieważ Twoje polisy ubezpieczenia skipera lub czarteru zostały zawarte z naszym oddziałem w Niemczech, najpierw zostaniesz przekierowany na stronę internetową Pantaenius GmbH, Niemcy. Kliknij przycisk "Logowanie", aby zalogować się na swoje konto.

Logowanie dla skiperów i czarterowiczów
04/10/2024
Zapobieganie | Sytuacje awaryjne

Dlaczego orki atakują jachty?

Wiadomości o "atakach" orek rozprzestrzeniają się bardzo szybko. Może to sprawiać wrażenie, że oceany są pełne agresywnych ssaków, podczas gdy w rzeczywistości są to rzadkie incydenty z udziałem niewielkiej liczby zwierząt, które przejawiają tego typu zachowanie. Jednak faktem jest, że w ciągu ostatnich 2 lat klienci Pantaenius mieli 47 szkód spowodowanych przez orki, w tym w trzech przypadkach uszkodzenia były na tyle duże, że spowodowały utratę całej łodzi. Dlaczego orki atakują jachty u zachodnich wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego?

Za sprawą orek atakujących jachty, popularny atlantycki szlak żeglugowy, prowadzący z Gibraltaru do A Coruñy na północno zachodnim krańcu Hiszpanii, stał się swoistym trójkątem bermudzkim. W ostatnich dwóch sezonach zanotowano tam kilkadziesiąt poważnych incydentów z udziałem agresywnych ssaków – za każdym razem grupy orek atakowały kadłuby łodzi, zwykle uszkadzając lub całkowicie niszcząc płetwy sterowe. Początkowo celem ataków były mniejsze jachty jednokadłubowe, ale później zaczęły się zabierać nawet za 50-stopowe katamarany. W jednym regionie, u wrót Cieśniny Gibraltarskiej, tylko w lipcu ubiegłego roku zanotowano 27 ataków. Nikt nie wie, dlaczego orki to robią. Naukowcy przywołują różne hipotezy. Jedni podejrzewają, że walczą w ten sposób z konkurencją o dostęp do ławic tuńczyków. Inni zwracają uwagę, że może to być forma zabawy lub treningu mającego wyćwiczyć w młodych osobnikach umiejętność polowania. Są też tacy, którzy wskazują na zemstę za zranienie członka rodziny. Całkiem prawdopodobna wydaje się hipoteza zakładająca, że zachowanie orek jest reakcją na stres wywołany dużym ruchem statków i tzw. hałasem antropogenicznym generowanym przez silniki, sonary i echosondy.

Ofiarami padają jednostki podróżujące zarówno pod żaglami jak i na silniku. Do ataków dochodzi w dzień i w nocy. Nie ma też znaczenia kolor kadłuba. Na dodatek podróżujące załogi nie mają ani skutecznych metod odstraszania, ani alternatywnych bezpieczniejszych dróg żeglugowych. W Ministerstwie Transportu Hiszpanii naszkicowano tzw. strefę wykluczenia, czyli obszar, po którym nie powinny się poruszać mniejsze jednostki (do 15 metrów długości) – kapitanów takich jachtów władze zachęcają do prowadzenia rejsów bliżej brzegu. Jak się zatem ustrzec orek? I co robić, gdy znów zaatakują?

Najwięcej incydentów zanotowano przy północno zachodnim wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, wzdłuż południowych brzegów Portugalii oraz po zachodniej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. Pierwsze niepokojące doniesienia z tych regionów pojawiły się latem 2020 roku. O atakach orek informowali prywatni armatorzy oraz profesjonalni skipperzy przeprowadzający jachty na wody Morza Śródziemnego. „U wybrzeży A Coruñy nagle poczułem, że wyrywa mi koło z rąk. Ataki był tak silne, że musieliśmy wezwać pomoc. Jacht został wzięty na hol, ale orki nie odpuszczały i zerwały linę holowniczą. Na brzegu okazało się, że płetwa jest rozłupana na pół, a na kadłubie są wyraźne ślady ugryzień” – relacjonował na łamach „Yachting World” Peter Green z firmy Halcyon Yachts.

Ataki przeprowadzają całe stada. Aktywne są zarówno młode osobniki, jak i dorosłe. Podczas jednego incydentu, który może trwać godzinami, łodzie są uderzanie kilkadziesiąt lub nawet 200 razy. Niekiedy orki robią sobie kilkuminutową przerwę i po chwili wracają. Co ciekawe, upodobały sobie płetwy sterowe. Jakby chciały umyślnie wycelować swój oręż w najczulsze miejsce kadłuba. Kapitan David Smith opowiadał na łamach czasopisma „The Guardian”, że jego 45-stopowy katamaran, który przeprowadzał z Francji na Gibraltar, orki atakowały przez około dwie godziny. Kiedy uderzały w płetwę sterową koło obracało się jak szalone raz w jedną, raz w drugą stronę. Ponieważ był 20 mil od Porto, poza zasięgiem lądowej stacji VHF, ze strażą wybrzeża skontaktował się przez telefon satelitarny. Gdy zapytał, co ma robić, polecono mu zrzucić żagle, wyłączyć silnik i czekać.

 – Na początku byłem trochę zły, że załoga budzi mnie tak wcześnie i woła na pokład. Jednak coś dziwnego działo się z autopilotem wpiętym w rumpel – co chwilę zeskakiwał i przestawał pracować – opowiada Maciej. – Chwyciłem więc rumpel i wtedy poczułem ogromny opór. Silny prąd? Niemożliwe. Po chwili uniosłem głowę i zobaczyłem za burtą duże płetwy orek co chwilę wyłaniające się z wody. Były wszędzie. Dziesięć osobników, a może kilkanaście. Ponieważ bałem się, że któraś wyskoczy wysoko i spadnie na pokład, kazałem załodze zejść do kabiny. Położyłem się w kokpicie najniżej jak mogłem i zastanawiałem się co robić. Rumpel wychylał się coraz mocniej, w sposób całkowicie nienaturalny. Zorientowałem się, że orki atakują z głębokości. Podpływają do steru od dołu, chwytają go i wykręcają płetwę w jedną i w drugą stronę. Inne osobniki w tym czasie uderzały w kadłub z obu stron. Jak by chciały nas zawrócić, zepchnąć bliżej brzegu lub może nawet zatopić. Rumpel opierał się o rufę i w końcu się złamał. Czterotonowa łódź przechylała się raz na lewą, raz na prawą burtę, a wynurzające się orki co chwilę zaglądały do wnętrza przez okna.

Niektórzy nazywają orki zabójczymi wielorybami, ale w rzeczywistości są one największym gatunkiem z rodziny delfinowatych. Mogą żyć nawet 90 lat. Dorosłe osobniki osiągają ponad dziewięć metrów długości i ważą do sześciu ton. W uzębieniu mają po 12 par szpiczastych i lekko zakrzywionych do tyłu zębów. Potrafią pływać z prędkością do 32 węzłów, więc pod tym względem nie ma z nimi szans żaden jacht turystyczny, a w szczególności jednostka żaglowa.

Naukowcy zwracają uwagę, że orki są bardzo inteligentne. To także najbardziej społeczny gatunek ze wszystkich waleni. Żyją w grupach złożonych z kilku lub kilkudziesięciu osobników należących do trzech pokoleń. W rodzinie przewodnikiem jest najstarsza samica. Gdy umiera, samce rozpoczynają samotne wędrówki, a samice, wraz ze swymi młodymi, tworzą nowe grupy. Mimo rozłąki, rodzina nigdy nie zrywa łączących je więzi. Co ciekawe, orki z jednego klanu posługują się wspólnym dialektem, pielęgnując własny sposób komunikacji i przekazując go z pokolenia na pokolenie.

Orki od zawsze były gospodarzami wód u zachodnich wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego. Ich terytorium rozciąga się na długości około 900 mil – od Gibraltaru, aż po Zatokę Biskajską. Stada podążają tym szlakiem za ławicami tuńczyka. Na połów tych ryb wypływają także okoliczne floty rybackie, szczególnie często na południu, gdzie operują zarówno jednostki hiszpańskie, jak i marokańskie. Rybacy od lat spotykali orki wokół swych jednostek, niekiedy były ich setki – podpływały i otaczały łodzie, zapewne w oczekiwaniu na łatwą zdobycz. Nigdy jednak nie przeprowadzały ataków, nawet nie dotykały burt. A już na pewno nie atakowały tak często, z taką zaciekłością, planowo i według tego samego scenariusza.

Maciej Adam Gumkowski, kapitan polskiego jachtu, podczas ataku wywołał przez radio straż wybrzeża. Kazali wyłączyć wszystkie urządzenia: silnik, elektronikę, echosondę i światła. Polecili też nie dotykać rumpla. Jacht płynął wtedy pod żaglami w ciemnościach, a sternik z trudem łapał orientację. – Gdybyśmy mieli koło, to prawdopodobnie stracilibyśmy możliwość sterowania. Ten rumpel, nawet roztrzaskany, umożliwiał nam kontynuowanie żeglugi – opowiada Maciej. – W pewnej chwili odpaliłem flarę i wyrzuciłem ją za burtę. Orki na chwilę odpuściły. Sądząc, że to dobra metoda, odpaliłem drugą. Ale niefortunnie odbiła się w ciemności od jakiegoś elementu takielunku i wpadła do kokpitu, nadpalając drewno tekowe i laminat oraz parząc mnie w palec i stopę. W końcu orki przestały atakować i odpłynęły. Wtedy dotarli do nas ratownicy i powiedzieli, że mogą podjąć załogę na swoją jednostkę i odprowadzić do portu. Nie chciałem jednak zostawiać jachtu – to by oznaczało koniec naszej przygody, bo łódź byłaby stracona. Ponieważ nadal mogłem sterować, w asyście jednostki ratowniczej dopłynęliśmy do Tarify. Nie ma tam mariny, jest tylko port promowy i rybacki. Mimo to mogliśmy bezpiecznie przeczekać kilkudniowy sztorm, który właśnie rozbudowywał się na okolicznych wodach. Okazało się, że orki odgryzły jedną trzecią płetwy sterowej. Co prawda z trudem, ale wciąż mogłem kontynuować żeglugę, więc popłynęliśmy do Torrevieja (port leżący na południe od Alicante), gdzie w miejscowej stoczni rozpoczęto naprawę. Prace trwały dwa tygodnie. Dwa dni po uzgodnieniu sposobu rozliczenia szkody z ubezpieczycielem łodzi firmą Pantaenius otrzymałem połowę sumy odszkodowania. Reszta przyszła w kolejnej transzy. Ten pierwszy szybki przelew uratował mnie w trudnej sytuacji, bo naprawa uszkodzeń wiąże się nie tylko kosztami materiałów i robocizny. Obejmuje również opłaty za usługi dźwigowe w porcie, a także koszty związane z wynajęciem mieszkania na lądzie. Gdy łódź stoi na stoczniowym placu, nie może być twoim domem. A wynajęcie czegokolwiek w dobrej cenie, gdy lądujesz w Hiszpanii w szczycie sezonu, jest właściwie niemożliwe.

Co robić, gdy znajdziemy się w podobnej sytuacji? Zgodnie z prawem, nie wolno nam użyć siły nawet wtedy, gdy mamy taką możliwość. Orki są bowiem gatunkiem zagrożonym i chronionym, także przed „umyślnym niepokojeniem”. Władze radzą, by zatrzymać łódź i czekać, aż orki się znudzą. Nie powinniśmy trzymać koła sterowego lub rumpla, bo nagłe uderzenia wprawiają urządzenia sterowe w niekontrolowane ruchy – bardzo łatwo wtedy o poważną kontuzję. Wielu żeglarzy obiera kurs na płytkie wody znajdujące się bliżej brzegu – na obszarach o głębokościach do 10 metrów ataków dotąd nie notowano (choć orki potrafią polować także na płytszych obszarach). Ktoś zaobserwował, że mogą się zainteresować pontonem ciągniętym za rufą na kilkunastometrowej linie – z dwojga złego, niech już lepiej zniszczą dinghy niż ster. Inny żeglarz wypróbował własną ciekawą metodę: włączył silnik na biegu wstecznym i wytworzył w ten sposób pianę, która na chwilę odstraszyła stado. Później, przez około pół godziny płynął do tyłu, a orki podążały za dziobem, nie atakując kadłuba. Ponieważ w tym regionie jachty często pływają poza zasięgiem lądowych stacji VHF, warto mieć na pokładzie telefon satelitarny lub inne urządzenie do komunikacji satelitarnej, przez które możemy wysłać wiadomość do odpowiednich służb.

Wolontariusze z organizacji Atlantic Orca Working Group (www.orcaiberica.org) proszą żeglarzy, by fotografowali i filmowali napotkane stada, a także zgłaszali wszystkie incydenty z udziałem orek. Ma to pomóc w śledzeniu ich szlaków oraz identyfikacji najbardziej agresywnych osobników. Orki mają bowiem unikatowy kształt jasnoszarej plamy za płetwą grzbietową, która jest niczym linie papilarne naszych palców. Naukowcy na razie nie wiedzą dlaczego orki atakują. Powątpiewają nawet, czy kiedykolwiek poznamy tę tajemnicę. To niestety nie jest dobra wiadomość dla żeglarzy przemierzających zachodnie wybrzeże Półwyspu Iberyjskiego.

 

Jak reagować, gdy orki zbliżają się do żaglówki?

Siedem wskazówek co można zrobić w przypadku spotkania łodzi z orkami:

  1. Wyłącz autopilota
  2. Puść koło sterowe lub rumpel
  3. Zatrzymaj się, wyłącz silnik i w zwiń żagle.
  4. Powiadom służby (kanał 16)
  5. Ogranicz ruch na pokładzie
  6. Trzymaj się mocno
  7. Rób zdjęcia i nagrywaj filmy.

 

Materiał redagowany przez Krzysztofa Olejnika, Magazyn Wiatr.

PANTAENIUS - SOLIDNY PARTNER
JAK WAŻNA JEST DLA CIEBIE PEWNOŚĆ I SPOKÓJ DUCHA?
Ponad 50
LAT

doświadczenia gwarantuje wyjątkową obsługę i najskuteczniejszy dział szkód, gdy najbardziej tego potrzebujesz.

100,000
KLIENTÓW

zaufało oferowanym przez nas ubezpieczeniom dając Pantaenius pozycję lidera na rynku ubezpieczeń jachtowych w Europie.

35,000
SPECJALISTÓW

dzięki którym możemy zaoferować prawdziwie lokalną pomoc i rzeczoznawstwo na całym świecie.